Za wszelką cenę chciałam udowodnić mojemu gościowi że w second-handach da się wynaleźć na prawdę fajne rzeczy, w bardzo niskich cenach. Z racji tego że ów gość jest bardzo zawzięty w swoich niepopartych argumentami zasadach i uważa/ł że w sklepach z odzieżą z drugiej ręki nie da się znaleźć nic dla facetów, było mi bardzo, bardzo, bardzo trudno. Ostatecznie udało się zadowolić dwie strony. Mnie - jako fantastyczną poszukiwaczkę. Jego - jako... gościa z grubszym portfelem i fajnym odzieniem jesiennym za jedyne... 10 zł.
Nie rozumiem tej niechęci do lumpeksów, wiadomo, wszystko zależy od miejsca, ale też mam kilka ulubionych, w których naprawdę można wyhaczyć kilka perełek :)
OdpowiedzUsuńHmm wśród Polaków nadal jest przekonanie, że lumpeks to zło - niekoniecznie :)
OdpowiedzUsuń